Miejski Konserwator Zabytków Kamila Kwiecińska-Trzewikowska odchodzi z Urzędu Miasta Łodzi. Jest to związane z likwidacją Biura Miejskiego Konserwatora Zabytków od 1 grudnia. Kamila Kwiecińska-Trzewikowska dostała propozycję zastępcy dyrektora Biura Architekta Miasta, ale jej nie przyjęła.

Kamila Kwiecińska-Trzewikowska zaskoczyła radnych i urzędników wygłaszając oświadczenie, że odchodzi z Urzędu Miasta Łodzi.

Jako Miejski Konserwator Zabytków Kwiecińska-Trzewikowska przestała mieć realny wpływ na miejskie zabytki wiosną 2018 roku.

Łamiącym się głosem podziękowała współpracownikom za wspólną, sześcioletnią pracę. Wymieniła ważne programy związane z zabytkami, nad którymi pracowała. Po wygłoszeniu oświadczenia radni nagrodzili ją oklaskami. Roztrzęsiona Kamila Kwiecińska-Trzewikowska natychmiast opuściła gmach magistratu ze łzami w oczach.
Likwidacja Biura Miejskiego Konserwatora Zabytków

– Likwidacja Biura Miejskiego Konserwatora Zabytków jest związana z decyzją wojewody, który wypowiedział porozumienie z miastem (kwiecień 2018). Porozumienie dotyczyło przejęcia części kompetencji Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków przez Miejskiego Konserwatora Zabytków. Wypowiedzenie tego porozumienia oznacza, że wszystkie kompetencje wracają do WKZ, a MKZ zostaje bez teki – powiedziała Aleksandra Hac z biura prasowego UMŁ.

Robert Kolczyński, dyrektor Departamentu Architektury i Rozwoju, pod który podlega Biuro Miejskiego Konserwatora Zabytków podejrzewa, że oświadczenie Kamili Kwiecińskiej-Trzewikowskiej mogło mieć podłoże polityczne.

– Ciężko skomentować taką formę nieprzyjęcia propozycji pozostania w magistracie – mówi Robert Kolczyński. – Dla niektórych mogą być ważniejsze stanowiska, pieczątki i wizytówki niż przyjęcie funkcji zastępcy dyrektora. Słyszałem, że pani konserwator ma przejść do służb wojewody. Jeśli tak się stanie, to mogę przypuszczać, że jej decyzja miała podłoże polityczne. Nie wiem, czy jej emocje były szczere – powiedział Robert Kolczyński.

Na zdjęciu Kamila Kwiecińska-Trzewikowska

Źródło tekstu i foto: Dziennik Łódzki